Eucharystia bez Mszy świętej?
Misterium obecności Boga w czasie pandemii.
Paradoksalny jest ten moment historii zbawienia, który przychodzi nam przeżywać. Tak bardzo paradoksalny, że wręcz dezorientujący. Z jednej strony, kilka miesięcy temu rozpoczął się rok poświęcony Eucharystii. Nie brakowało więc zachęt i zaproszeń, aby częściej i gorliwiej brać udział w „Wielkiej Tajemnicy Wiary”. Minęło niewiele, a zewsząd słychać głosy: pozostań w domu. Ponadto regulacje prawne praktycznie do zera zredukowały możliwość uczestnictwa w Eucharystii. Wobec takiej sytuacji nie dziwi dezorientacja wielu ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć się w takim kontekście. Wielu również jest takich, którzy obok ogólnego zamieszania cierpią głód i tęsknotę za Eucharystią. W ciągu kilku dni wszystkie schematy, wszystko co wydawało się pewnikiem nie do ruszenia, zostało zachwiane. Pozostała pustka… dramat? A może szansa?! Spróbuję nieco sprowokować, nie dając gotowych odpowiedzi, bo takich pewnie brak…
Nie przywykliśmy do pustki. Eucharystii w niedziele nie brakowało. Wręcz można było wybierać miejsce i godzinę; ulubione zgromadzenie, właściwy celebrans. Wybór i dostatek. Tak rozpoczęliśmy Wielki Post, wysłuchaliśmy Ewangelii o pokusach Jezusa na pustyni, przyjęliśmy konsekrowany Chleb i było jak zawsze. Ale weszliśmy w komunię? A może dopiero teraz Pan pozwala nam w tą komunię, w to zjednoczenie z Nim wchodzić? Pierwsza z pokus na pustyni dotyczyła głodu: „zrób sobie chleb!” Chleb – tu i teraz, skoro jesteś głodny. Jezus odmówił. Wybrał głód czekając na chleb, który będzie darem. Ufał, że Ojciec otwiera swą rękę i karmi do syta we właściwym czasie (por. Ps 145), dlatego nie miał pretensji i nie nalegał. Jeśli zrozumiemy to co się wydarzyło na pustyni, to rodzi się pytanie: brak Eucharystii w tym czasie oddala nas od Jezusa? A może paradoksalnie jeszcze bardziej zbliża nas do Niego?! Może właśnie cierpiąc głód Chleba możemy współodczuwać z Panem i być w zjednoczeniu z Nim?
Przez proroka Bóg zapowiada, że wyprowadzi swoją oblubienicę na pustynię, aby mówić do jej serca, aby odnowić miłość. Może w tym dramatycznym kontekście, w tej tęsknocie za „Oblubieńcem, który został zabrany” spełnia się jakiś kluczowy moment historii zbawienia? Może w tej zgodzie na głód i w oczekiwaniu na moment, kiedy Ojciec na nowo otworzy swą rękę i nakarmi do syta spragnionych dokonuje się coś większego niż po ludzku możemy przewidzieć?! Może to w takim kontekście dokonuje się wielka tajemnica wiary!
Jak przeżywać ten moment? Jak odkrywać tą tajemnicę zbawienia, która spełnia się w tych dniach? Na pustyni Jezus odpowiedział demonowi, że człowiek żyje nie samym chlebem, ale słowem, które pochodzi z ust Pana. A więc Słowo! Tutaj kolejny znak zapytania. Kiedy okoliczności życia społecznego nie pozwalają na udział w Eucharystii, szukamy i jesteśmy zapraszani do uczestnictwa wirtualnego, przez środki społecznego przekazu. Oczywiście, to jakieś rozwiązanie. Ale czy jedyne? Czy najważniejsze? Na pustyni Jezus mówi o słowie Bożym. Kościół przypomina nam: kiedy wspólnota modli się, śpiewa psalmy i słucha Słowa Bożego, tam Chrystus staje się obecny! Może więc w czasie przymusowego „postu od Eucharystii”, zadbać o to, aby Pan stawał się obecny w naszych domach i wspólnotach poprzez wspólne czytanie Słowa Bożego? Rodzinna modlitwa i wspólne odczytanie Ewangelii jest domową celebracją, co do której sam Jezus obiecał, że będzie obecny tam, gdzie zebrani są w Jego Imię. W tych niecodziennych okolicznościach, brak Eucharystii nie musi oznaczać braku Jezusa. Wręcz przeciwnie! Może walka o „swoje prawo do Eucharystii”, pokusa nieakceptacji pustyni i pustki, mogłyby być bardziej niebezpieczne dla życia duchowego niż zgoda na taki stan rzeczy?
I pozostaje jeszcze jeden element: w Janowym opisie ustanowienia Eucharystii nie ma chleba, nie ma wina, nie ma słów konsekracji. Tam jest tylko umywanie nóg i przykazanie miłości. Eucharystia to miłość! A któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie? Głód czy nagość? Obecna sytuacja? We wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo, dzięki temu, który nas umiłował! Kiedy więc wielu tęskni za Eucharystią, stawajmy się nią dla siebie nawzajem! Uobecniajmy miłość Pana! Papież Franciszek zaprasza nas, aby na pandemię odpowiedzieć wzajemną modlitwą, współczuciem i czułością. Tam gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam jest Bóg; tam objawia się prawdziwie eucharystyczne życie. Kiedy w naszym sercu przechodzimy od oczekiwań do wdzięczności, od chęci nasycenia siebie do pytanie o to co mogę dać i jak pomóc bliźniemu, wtedy życie staje się eucharystyczne, a pustynia tego świata zmienia się w rajski ogród życia! Wobec czasowego braku możliwości celebracji Eucharystii w kościołach, celebrujmy ją naszym życiem. W ten sposób, po czasie pandemii będziemy mogli bardziej eucharystyczni wrócić do ołtarza i jeszcze głębiej przeżywać tą utęsknioną przez wielu Wielką Tajemnicę Wiary.